Geoblog.pl    karlajnipawel    Podróże    Tajlandia 7.09-22.09.2011r.    Strzeżcie się naciągaczy z Krabi ;)
Zwiń mapę
2011
15
wrz

Strzeżcie się naciągaczy z Krabi ;)

 
Tajlandia
Tajlandia, Ao Nang
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9195 km
 
W Surattani byliśmy jakieś pól godziny przed czasem, bo ok 5.10. Podjechał po nas, taki troszkę rozbudowany tuk-tuk i zabrał do poczekalni przy biurze turystycznym, które to miało nas następnie dowieźć autobusem do Krabi. Miało to miejsce dopiero o 7.00 :( Ludziska (bo było nas tam parę osób) spali na plecakach.

Z przedmieścia Krabi, zawiózł nas do miasta minivan. Tam, w kolejnym biurze podróży, przyszło nam znowu czekać jakieś 1,5 godziny na transport dalej. Takich jak my, zagubionych w przestrzeni, było ok 20 osób.
Najwidoczniej biuro specjalizowało się w machlojkach! Naciągali ludzi na bilety, które nie były im potrzebne, np. mówiąc, że z danego miejsca jest tylko jeden prom powrotny i lepiej, żeby od razu kupili sobie bilet, podczas gdy takich promów jest de facto ok 6! My dowóz (bilet) do Ao Nang mieliśmy w cenie całości. Tymczasem szanowni panowie próbowali nam wmówić, ze nasz samochód pojedzie dopiero za kolejne 1,5 godziny, gdy nazbiera się więcej osób. Zaproponowali, że za dodatkowe 400 THB zawiozą nas do samego hotelu. Po kolejnych paru minutach wymyślili, ze możemy zabrać się z parką Hiszpanów, bo byłoby wtedy taniej, podczas gdy oni mieli już w cenie biletu łódź na Railey i nie zamierzali teraz do niczego dopłacać. Oczywiście przyznaliśmy im rację i powiedzieliśmy, że poczekamy na nasz samochód. Koleś próbował jeszcze zejść z ceny, ale byliśmy nieustępliwi.

W międzyczasie zauważyliśmy, jeszcze pickupa, który wykonywał kursy do Ao Nang za 50 THB, ale niepotrzebnie uwierzyliśmy miłym panom z naszej poczekalni, że on zawiózł by nas najpierw na dworzec w drugi koniec miasta i nadrobilibyśmy kilometrów, tracąc czas. Później żałowaliśmy, że nie skorzystaliśmy z tej okazji, bo byliśmy już naprawdę zmęczeni i zirytowani całym tym czekaniem bez sensu.

Ostatecznie, ten sam pan, który cały czas intensywnie nas namawiał na taksówkę, okazał się być naszym kierowcą do Ao Nang… W końcu zrezygnowany kazał nam się zapakować do busa. Byliśmy jednymi pasażerami. Czyli jednak nie musiała się nazbierać grupa… Chyba z zawiści po drodze nie włączył klimy. I tak jak się zarzekał przed zabraniem nas, dowiózł nas tylko do głównej ulicy, choć jeszcze zdążył zaproponować powiezienie pod hotel za dodatkowe 100 THB. Nie mieliśmy jednak najmniejszej ochoty dawać mu okazji do zarobku. Podjechaliśmy pseudo tuk-tukiem za 50 THB.

Pokój w hotelu Ananta Burin zabukowaliśmy sobie dzień wcześniej. Cztery gwiazdki i promocyjna, posezonowa cena, bardzo przyjemny hotelik :)

Po odświeżeniu się zrobiliśmy szybki rekonesans, w planie była wycieczka na Railey. Bilety na łódki sprzedawane są w trzech różnych miejscach, wypływa się jednak z jednego, do którego zwozi się zebranych wcześniej ludzi. Minimalna liczba osób na łodzi, aby było taniej niż 700 THB, to 8, ale i tak popłynęliśmy w 6 lub 7. Dzięki temu zapłaciliśmy po 100 THB od osoby, w jedną stronę.

Na Railey spędziliśmy kilka godzin, w tym szybkie zwiedzanko wyspy, jedzonko, pływanie i niby relaks na piasku… niby, bo słońce naprawdę było męczące. Największą atrakcją tam są piękne klify,a dla nas osobiście również miliony krabów na plaży, za którymi urządzaliśmy sobie gonitwy z aparatem :)

Łódki na powrót zapełniły się szybciej niż w drodze na wyspę. Nie musieliśmy długo czekać.Warto pamiętać, że ostatnie łodki spływają z Railey o 18...

Wieczorkiem, w Ao Nang, wykupiliśmy sobie wycieczkę do Zatoki Phang Nga, w której to położona jest m.in. tzw wyspa „Jamesa Bonda” u miłej pani, która powiedziała nam „dziękuję” po polsku i dodała, że Tajlandia i podróż poślubna, to idealna okazja na poczęcie dzidziusia :)

P.S. Dzień bez kropli deszczu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (17)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
karlajnipawel

Karolina i Paweł
zwiedzili 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 21 wpisów21 0 komentarzy0 207 zdjęć207 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
06.09.2011 - 23.09.2011