Ciąg dalszy długiej podróży…
Jadący do Koh Tao, jak my, zostali wysadzeni przy skrzyżowaniu z drogą prowadzącą do Chumpon (skąd mieliśmy płynąć promem). Lało jak z cebra i była godzina ok 3.30. Oczywiście nikt nam nic nie tłumaczył, kazali nam czekać pod daszkim przy drodze, więc czekaliśmy. Po 4.00 przyjechał po nas pan „ciężarówką pasażerską” hihi i załadował nas na pakę. Dojechaliśmy do Chumpon. Tam zastaliśmy, tłum turystów czekających na nasz prom. A prom miał być dopiero o…7.00 :( Ponad 2 godziny czekania.
Podróż promem trwała ok 3 h. Zapach spalin i bujanie…nieziemskie. Dobry moment, aby sprawdzić, czy ma się chorobą morską. Ja dowiedziałam się, że mam… Daruję Wam opis ;) Fale sięgały ponad 2m, zalewało nam boczne okno, ale to widział tylko Paweł, bo ja i połowa innych pasażerów, zajęci byliśmy trafianiem do foliowych reklamówek ;)
W porcie czekał kierowca z naszego hotelu (pokój zabookowaliśmy sobie dzień wcześniej w kafejce internetowej) z tabliczką, na której pośród paru innych znalazłam swoje imię, przyjemny widok :) I jakże orzeźwiająca, po tej ciężkiej podróży, była przejażdżka pickupem :)
Hotel Asia Resort zrobił na nas pozytywne wrażenie, które nie zmieniło się do końca pobytu. Zdecydowanie polecamy. Ceny także przystępne.
Na miejscu czekali na nas kolega Pawła ze znajomym. Jakże miło było spotkać rodaków! Szczególnie, że Bartek był już w Tajlandii nie raz i czekało na nas sporo rad, nowinek i ciekawych opowieści. Chłopaki, pozdrawiamy!!
Szybko otrząsnęłam się z podłego samopoczucia, bo czekała na nas piękna plaża. Dla takich widoków warto było się pomęczyć te pare długich godzin;)